sobota, 14 listopada 2015

Odcinek 1

Spacerowałam po pobliskim parku. Wiatr mierzwił moje ciemno blond włosy. Rozmyślałam o Hogwarcie. Bardzo chciałabym się tam dostać, ale to niemożliwe. Otóż wyjaśniam. Mam o 3 lata starszego brata, więc ma on 14 lat (jak pewnie obliczyliście mam 11 lat). W 11 roku życia dostał on list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Miał on niesamowite szczęście. Ja jednak nie dostanę listu, bo pochodzę z rodziny mugoli, a tylko jedno dziecko z takiej rodziny może trafić do magicznej szkoły. Możliwość, że dostanę list z Hogwartu dostarczony przez sowę ma 0%. Muszą mi wystarczyć opowieści Davida (mojego brata). Podmuch chłodnego wiatru obudził mnie z rozmyślań. Powędrowałam żwawym krokiem do domu, a tam zamknęłam się w swoim pokoju. Jego mleczne ściany idealnie komponowały się z ciemną podłogą i jasno-brązowymi meblami. Z lewej strony drzwi na ich przeciwko na środku stało duże łoże pościelone w kakaowe zestaw z białymi akcentami. Na kołdrze leżała czekoladowa narzuta z frędzlami. Po lewej stronie łóżka znajdował się wbudowany w ścianę regał z mnóstwem książek i innych drobiazgów. (Mój pokój znajdował się na poddaszu więc sufit od strony łoża był przekrzywiony.) Koło półek wisiała bordowa zasłonka prowadząca do łazienki. Po drugiej stronie łóżka były drzwi balkonowe, a na ścianie na przeciwko łazienki była wielka meblościanka z biurkiem z jasnego drewna. Obok drzwi powieszone były dwa wiszące mleczno-bordowe fotele. Mój pokój był utrzymany w stylu skandynawskim.

~~~~***~~~~

Rano obudził mnie ktoś, a raczej coś leżące i sapiące na moich plecach.
-Tofik, złaź ze mnie!- Tofik był psem. Jego rasa to Hascy. Jego sierść jest szaro-biała, ale oczy karmelowe, dlatego więc ma na imię Tofik. Tak, wiem mogłam go nazwać Karmel, ale moim zdaniem dziwnie to brzmi. A wracając do rzeczy...
-Jezu... Psie, jest sobota daj się wyspać.-Tofik jednak pociągnął mnie za koszulkę, zwalił z łóżka i pociągnął na dół po schodach. Jak się domyśliłam wszyscy jeszcze śpią. Kto normalny w SOBOTĘ wstaje o 5:35 (!). No kto inny jak nie Tofik. Gdy znalazłam się w salonie moje zdziwienie osiągnęło zenitu... 
CDN...



Czołem!
No i jak wam się podoba? Moim zdaniem nawet fajnie mi to wyszło. Jednakże czekam na waszą krytykę (oczywiście uzasadnioną). Mam nadzieje, że was tym nie zanudziłam. Bardzo was również proszę o zostawienie po sobie śladu w formie komentarza. Dla was to zajmie tylko chwilkę, ale dla mnie to jest dużo. Daje mi to ogromne wsparcie.
Do napisania!
Maneo

poniedziałek, 9 listopada 2015

Prolog

-Tylko ona nas uratuje.
-Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.
-Jak to nie jest? On jest wspaniały!
-Chcesz narazić tę biedną dziewczynę na niebezpieczeństwo dla własnej wygody?!
-Dla naszej wspólnej wygody!
-A co jeśli ona przegra?! Kto nas wtedy uratuje...?
-Ona wygra... Wieżę w nią...
-Ty po prostu jesteś tchórzem! Boisz się mu wyjść na przeciw!
-Nie masz prawa tak łkać!
-Mam, bo mówię samą prawdę!
-Crucio!
Albus Dumbledore wyszedł z gabinetu mistrza eliksirów. On sam zwijał się z bólu na ciemnej podłodze.


Czołem!
Jak widzicie jest już prolog mojego opowiadania. Za niedługo dodam zakładkę poświęconą na opisanie fabuły tego opowiadania w skrócie. Dowiecie się z niej o co mniej więcej będzie chodziło. Dołożę również stronę Spam. Będziecie tam mogli przesyłać linki swoich blogów, które na pewno przeczytam.
Do napisania!
Maneo